piątek, 1 maja 2015

|016| Crazy.


~Laillen~ 
Po ciężkiej rozmowie z Gio, jestem wyczerpana. Ona go kocha. Ufa mu. Na razie poprosiłam, aby tu została. Jest w ciąży i musi odpoczywać. Rzeczy jej się podobały. Chociaż tyle. Jest sobota rano, kiedy siedzę z Louisem w salonie  i oglądamy poranną telewizję. Obejmuje mnie ramieniem, powoli przesuwając palcem po myszce. Kątem oka zauważam, że sprawdza konto. Mężczyzna całuje moją skroń. Niall jest na basenie, wiec będziemy widzieć gdy będziesz szedł. Czuję się dobrze, opierając o jego tors, ale męczy mnie jedna sprawa. Nie włamanie, nie te wszystkie problemy. Nawet nie malinka na szyi mojego męża. Nie wiem jak dam radę. Stało się coś i nie mogę tego cofnąć.
Za każdym razem kiedy spoglądasz na mnie
Moje serce wariuje, nie da się tego ukryć
- Idę się położyć. - nieco mijam się z prawdą, całuje jego policzek i wstaję.
Mam zamiar iść na górę. Chcę się jeszcze raz upewnić.
- Dopiero wstałaś - patrzy na mnie zdziwiony. - Powiedz swojemu mężowi, że musimy porozmawiać na temat tego, że wydaje i wypłaca duże kwoty.
- Są przelewy? - zaciekawiam się i patrzę na ekran komputera.
Pokazuje na swoje kolana. Siadam na nich, a on mi wszystko wyjaśnia. Rzeczywiście co parę dni wypłacę duże ilości.
- Nie rozumiem. Nic mi to mówi. - marszczę brwi zdezorientowana.
- Mi również - odpowiada i po chwili zamyka laptopa. - Idę z nim porozmawiać - mówi.
- Dobrze - kiwam głową i go puszczam.
Znika w korytarzu. Odkładam komputer na ławę. Na dół schodzi Gio oraz Ella. Rozmawiają.
Patrzę na nie wymuszając uśmiech. Polubiły się co mnie cieszy. Ale chcę, żeby moja przyjaciółka mi ufała. Musi mi mówić, jeśli coś się dzieje.
- Gio? - wstaje obejmując się ramionami. - Możemy porozmawiać?
- Jasne - kiwa głową i do mnie podchodzi. Ella zostawia nas, idąc na skrzydło Louisa sprzątać.
- Chcę ci coś pokazać - łapie ją za rękę i ciągnę na górę, do swojej sypialni.
Zdziwiona podąża za mną. Wchodzimy do pomieszczenia. Zamykam za sobą drzwi, a dziewczyna siada na naszym łóżku, głaszcząc brzuch. Ubrała ogrodniczki które jej kupiłam i białą bluzkę pod to.
Klękam przy szafce nocnej i wyciągam dobrze schowany test ciążowy.
- Jesteś pierwsza która się dowiaduje.
- Jesteś w ciąży? - pyta zaskoczona.
Jej oczy od razu robią się większe.
- To tylko jeden test. Tu mam drugi - pokazuję na nie otwarte pudełko.
- Na co czekasz? - powoli się podnosi. - Sprawdź. O Boże, dziewczyno...To chyba nie jest dobry moment, co?
- Nie, nie jest - mruczę i wchodzę do łazienki.
Dziewczyna pojawia się tam pięć minut później. Obie czekamy na wynik.
- A jeśli, to czyje?
- Na dziewięćdziesiąt procent Nialla. Louis się zabezpiecza, a my ostatnio... no wiesz.
- Więc chyba lepiej będzie jeśli nie będziesz w ciąży - kiwa głową. - No i chyba twojemu mężowi się do tego nie śpieszy.
- O co ci chodzi? - zagryzam nerwowo wargę.
- Oto, że Niall się bawi. Nie będzie zmieniał pieluch. Wybacz, ale częściej bywa u nas i z kolegami grają w pokera. Moja droga mam oczy. To wieczny student. Poza tym...on ma 21 lat. Nawet ślub to była pochopna decyzja - odpowiada i wzrusza ramionami.
Z tym się zgodzę. Już wcześniej stwierdziłam, że nieco to szybko. Wsuwam ręce do kieszeni spodni.
- Nie cofnę czasu. - test wychodzi pozytywny przez co tracę ostatnie nadzieje.
- Spokojnie - przytula mnie. - Powiedz...im, bo nie wiadomo czyje i pójdźcie do lekarza. Będziesz znała mniej więcej datę.
- Mówię ci przecież. Louis zawsze pamięta. To z Niallem nie uważałam...
- Nie możesz mieć pewności, ale wiesz co? Masz pewność, że o ciebie zadbają. Jak nie jeden to drugi, nawet jak nie chcą dziecka. Zwłaszcza ten drugi ci nieba uchyli. A ja? Ja nie wiem czy mnie nie pobije, jak mu nie zasmakuje obiad. Moje dziecko potrzebuj ojca - mówi, pociągając nosem. - Nie ważne. Na spokojnie. Albo idź sama do lekarza i poznaj datę.
- Gio musisz zostawić Zayna. Sama pomyśl... co jeśli kiedyś zrobi coś twojemu maleństwu? - przytulam ją mocno sama tego potrzebując. Nie odpowiada. Stoimy w łazience, objęte. To dodaje mi trochę otuchy. Nie tak chciałam. To za szybko. Boję się. Zostawią mnie. Na dół schodzimy dopiero na obiad. Jestem ciekawa jak poszła rozmowa między mężczyznami. Mam nadzieję że to nic poważnego. Jak na razie odsuwam od siebie myśl o ciąży. Przez chwilę nie chcę się zamartwiać. Widzę, że Louisa nie ma, kiedy siadamy do stołu. Niall wydaje się być trochę poddenerwowany, ale łapie moją dłoń i życzy smacznego.
Ella przygotowała kurczaka z warzywami. Mm...Na pewno dobre, a ja nie jadłam od rana przez nerwy. Gdzie Lou? Zastanawiam się, przełykając kęs. Dzisiaj sobota. Nie pracuje, nie miał spotkań. Sama sprawdzałam. Nie pytam o to swojego męża nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Zapewne po prostu wyszedł. W jego przypadku to nawet nie jest specjalnie dziwne.
On często ma chwilę wyciszenia. Tak jak u mamy. Zdenerwował się, wyszedł i wrócił spokojny. W zasadzie dobry sposób.
Sięgam po szklankę soku i wtedy wchodzi Martin oraz Sam. Nie mają wesołych min, ale oni nigdy się nie uśmiechają. Chyba.
- Myślę, że mamy ważną informację do przekazania - mówi ten pierwszy. - Pan Tomlinson został dzisiaj uprowadzony.
Szklanka wypada mi z dłoni rozbijając się pod moimi nogami. Wiadomość, którą przekazał Martin, jeszcze raz uderza we mnie. Potem znów i znów.Kompletnie tego nie rozumiem. Nie jestem w stanie..
- Trzeba zadzwonić na policje.. - Mówię głucho.
- Policja zacznie poszukiwania po upływie 24 godzin - wyjaśnia Sam. - Przykro nam, ale nalegał, że chce być sam. Nie byliśmy w stanie..Zajmiemy się tym, proszę pani - mówi i obydwoje wychodzą.
Sam? Czy on zwariował? Gdzie poszedł? Nam załatwia ochronę, a sam zachował się nieodpowiedzialnie. Jestem zła, przerażona i nie wiem co jeszcze. Na pewno wszystkie emocje da się po mnie poznać. Nie wierzę. Giovanna delikatnie mnie przytula.
- Kurwa - Niall klnie i wstaje. - On się znajdzie, jasne, że się znajdzie - chodzi po salonie. - To mój ojciec. Uparty. A ty coś się tak przejęła? - warczy w moją stronę. - Nienawidzisz go to dla ciebie problem z głowy.
Przenoszę na niego wzrok zszokowana jego słowami.
- Jak możesz tak mówić? - to co usłyszałam nie mieści mi się w głowie.
- Taka prawda - jest wściekły. Może nie panuje nad tym. Może nie chciał. - Masz święty spokój.
Piorunuję go wzrokiem i szybko wychodzę z salonu czując napływające mi do oczu łzy.
Gio biegnie za mną bez słowa. To zabolało. Bardzo. Ja...On wróci jeszcze? Musi do mnie wrócić. Wiem że wróci. Nie poradzę sobie bez niego. Siadam na schodach do jego skrzydła. Kto chce nam spieprzyć życie?
Chowam twarz w dłoniach i zaczynam płakać. Gio siedzi tak ze mną ponad godzinę pocieszając mnie. Później idzie do siebie, a ja niechętnie wlekę się, bo tylko tak to można nazwać, do sypialni.
Kładę się na łóżku i przytulam policzek do poduszki. Nie płaczę, bo jestem zmęczona. Zostawiam oba testy na wierzchu. Skoro tak mnie traktuje, niech w podobnie czuły sposób dowie się że zostanie ojcem. Zamykam oczy i zasypiam.
Budzę się, gdy muszę siusiu. Powoli się podnoszę. Nie ma testów. Czyli juz wie. Biorę głębszy oddech i ubieram sweter idąc do łazienki. Nawet nie wiem która jest godzina. Nie wiem, czy jest noc, czy może jeszcze wieczór. Załatwiam się i wychodzę. Jestem głodna, chociaż wiem, że niewiele zjem. To przez nerwy. Martwię się jak chyba jeszcze nigdy. Cicho schodzę na dół. Gdzie jest Niall? Rozglądam się. Salon. Tak jest w salonie, pijąc alkohol. Na stoliku stoi pusta butelka wódki.
Stoję chwilę w miejsce patrząc na niego. Bez słowa przechodzę do kuchni. Szczęśliwy to on nie jest. Ale ja również nie skaczę z radości.
- Podam kolacje - Ella podnosi się z krzesła i podchodzi do lodówki.
- Chcę tylko jogurt. - przytrzymuję ją i sama podchodzę do lodówki.
Kiwa głową i siada, patrząc jak wyjmuję mały pojemnik. Więcej nie przełknę.
- Rozmawiałaś może z Niallem? - pytam cicho.
- Uspokajałam. Był wściekły - wyjaśnia. - Potem zaczął pić i juz nic nie powiedział.
- Wściekły z powodu ojca?
- Nie. Ze zostanie ojcem. Jak to wyjaśnił jest za młody na pieluchy -krzywi się. - W sumie ma rację. To chwyt? - pyta.
Nieruchomieję patrząc na nią.
- Co takiego powiedziałaś?
Nie patrzy na mnie. Nie odpowiada. Jeździ palcem po blacie.
- Dlaczego tak mówisz? Odpowiedz - mówię lekko zdenerwowana.
- Nie wiem, tylko spytałam - wyjaśnia wzruszając ramionami. - Może chce go pani za wszelką cenę przy sobie zatrzymać.
- Trzymam go i bez ciąży. Jesteśmy małżeństwem.
- Ale to są też i pieniądze. Zawsze mógłby chcieć inną i nic. A tak to będzie dziecko - warczy. Co z nią nie tak?
- Kocham jego, nie pieniądze. - Twardo patrzę w jej oczy.
- Czyżbyście się kłóciły o mnie? - bełkocze i staje obok. - Ty zrób mi kolację, a ty zejdź mi z oczu - mówi do mnie. - Ciężarna kobieto - prycha. 
Jak może tak do mnie mówić? To boli. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Mam dosyć nerwów na dzisiaj. Łapię go za rękę i siłą zaciągam do salonu.
- W tej chwili mnie Przeproś.
- Nie mam kurwa za co - syczy. - Trzeba było się pilnować.
- To ty zrobiłeś mi dziecko! - krzyczę.
Wzrusza ramionami i bierze butelkę z ławy. Naprawdę go nie poznaję. Nie był taki agresywny. Nie miły. Zawsze kochany i czuły. Myślałam, że chce mieć dzieci. Niby wcześnie, ale...Mógłby się ucieszyć. Sama nie dam rady. 
- Przez ciebie mamy jedynie problem - potrząsa mną.
- Nie - robię krok od niego - Ja mam dziecko, ty masz problem. Jest twój - mówię wymijając Ell. Ocieram łzy i idę na górę.
- Laillen - słyszę za sobą Louisa. - Dlaczego ona płacze? Co jej zrobiłeś? - jego głos jest zmęczony, ale słychać nutkę złości.
Zatrzymuje się w pół kroku, a moje serce przestaje na chwilę bić. To prawda czy mam już przesłuchy? Wrócił? Znaleźli go? Boje się odwrócić i rozczarować.
Obejmuję się ramionami czekając. Chcę mojego Louisa.
- O tatuś wrócił. Twoje zdrowie! - krzyczy Niall. 
Zamykam oczy, próbując się nie rozpłakać. Co jest z nim nie tak? Zmienił się. Czuję mężczyznę za sobą. Delikatnie mnie przytula i odwraca.
- Kto ci to zrobił? - pytam na nowo się rozpłakując. - Tak się bałam..
Całuje mnie w czoło. Jego koszula jest podarta i ubrudzona. Jedynie syczy z bólu, gdy mocniej przytulam się do jego ramienia. 
- Jestem - szepcze. - Powiedz, co się stało?
- Nic, nic - podciągam nosem. - Byłeś na policji?
- Jutro. Najpierw musiałem do ciebie. - przesuwa rękoma po moich plecach sprawdzając, czy nic mi nie jest.
Przytulam się jeszcze mocniej nie patrząc na to że go to boli. On tutaj jest. On tutaj jest. Jest. Cały. Mój. Trzyma mnie w ramionach, pozwalając abym się uspokoiła. Jednak nie trwa to długo. Niall odpycha mężczyznę ode mnie.
- Ty stary weź się odpierdol od mojej żony, dobra? - mówi niewyraźnie i stawia butelkę na stół. Zaciska pięść i uderza Louisa na co ten nie był przygotowany.
- Niall! - piszcze i podbiegam do męża łapiąc go. Co on wyprawia?
Wyrywa mi się, a Louis ociera krew z nosa. Obydwaj ledwo stoją na nogach. Jeden bo pijany, drugi bo zmęczony. 
- Nie przeginaj - warczy starszy. - Nie toleruję takiej ilości alkoholu w moim domu. Nie toleruję takiego traktowania kobiet w moim domu. Niedługo przestanę tolerować ciebie. W moim domu -odpowiada łapiąc go za koszulkę. - Przeprosisz teraz Laillen za każdą łzę, która wypłynęła w dzisiaj przez ciebie.
Patrzy na niego zdziwiony i przestraszony. We mnie również narasta strach. Louis nad sobą nie panuje. Nie wiem, co może zrobić. On łatwo wpada w złość. Poza tym dobrego dnia dzisiaj nie miał. Też nie będę tej soboty dobrze wspominać.
- Ja..- Niall bierze głęboki oddech. - To moja żona - powtarza. - Nie możesz..Jest moja.
- Niall przypominam ci co powiedziałam - odzywam się cicho.
- Zamknij się kobieto - mówi teraz do mnie. Louis mocniej zaciska ręce na jego koszulce, ale nie uderza go. 
- Pomóż mi - prosi przenosząc na mnie wzrok. Oczy ma ciemne. - Pomóż, nie chcę i nie mogę go skrzywdzić chociaż jest kretynem.
- Puść go. Proszę.. To dzień jest trudny dla wszystkich.
- Właśnie ojcze. Ty się tam gdzieś zagubiłeś. Była drama time, ale teraz jak juz jesteś i dałeś o sobie znać, to daj nam święty spokój - Mówi Niall wyrywając się.
- Niall chodź - łapie jego dłoń. I odciągam od bruneta.
Blondyn chwyta butelkę ze stołu. Boże. On zaraz będzie się zataczał. - Laillen - mówi Louis. - Chodź ze mną. Proszę. On może ci dzisiaj zrobić krzywdy. Nie chcę tego.
- Pójdzie spać - zapewniam go.
Patrzy na mnie, a potem na syna. Nic już nie dodaje. Wraz z Martinem opuszczają salon. Ella patrzy na mnie ze złością. 
- Zdecyduj się. Raz nie chcesz, raz chcesz. - mówi z wyrzutem i pomaga blondynowi.
Nie odzywam się. Razem doprowadzamy go do łóżka. Jest tak pijany, że kładzie się i zasypia. To chory dzień.
- Idź już, błagam - mówię do dziewczyny.
Bez słowa opuszcza pokój. Rzucam poduszką w drzwi. Jutro będę się nad wszystkim zastanawiać. Nie mam siły.  Nie wiem co rano będzie miał do powiedzenia Niall. Nie wyobrażam sobie naszej rozmowy.
Teraz byłam pewna, że coś między nim a Ellą jest. Ale to nawet nie oto chodzi. Boli to jak potraktował mnie. Biorę koc i idę na kanapę pod oknem. Jest duża, a ja na prawdę nie chcę spać z nim. Zasypiam niecałą godzinę później
Ciepły dotyk na policzku, wybudza mnie. Powoli otwieram oczy. Słońce razi mnie i jeszcze na moment się poddaję.
Siadam powoli i ostrożnie podnoszę powieki. Louis siedzi na ławie i przygląda mi się. Z troską. Z niepokojem. Z tym uczuciem w jego oczach.
- Co ty tu robisz? - mój głos jest zachrypnięty.
- To raczej ja powinienem zapytać. - odpowiada i łapie moją dłoń, którą całuje.
- Gdzie jest Niall?
- Śpi - mówi przez zęby. 
Ma siny policzek i ramię w szynie. Czyli byli z Martinem poza domem. Przecieram twarz i rozglądam się. Wszystko jest posprzątane. Nie ma butelek. Nie ma zapachu alkoholu.
- Louis muszę ci coś powiedzieć.. - nagle ogarnia mnie panika i potworny strach.
Mężczyzna siada obok mnie, dalej trzymając za rękę. 
- Poczekaj. Zwariuje jeśli tego nie zrobię - mówi cicho i patrząc w moje oczy, całuje mnie.
Oddaje pocałunek delikatnie. Subtelnie łącze nasze wargi. Moje myśli skupiają się na tym co będzie za chwilę. 
Powiedz, że i Ty jesteś we mnie zakochany
I tylko ze mną chcesz umówić się dziś
Nie zdenerwuje się jak Niall. W moim sercu jest nadzieja, że tak nie będzie. Nie chcę się zawieść na kolejnej osobie. 
- Myślałem..Myślał​em, że do ciebie nie wrócę. Nie poczuję twoich ust na swoich, nie zobaczę uśmiechu...-mówi​ąc to, przesuwa opuszkami palców po moim policzku.
Podnoszę się na kolanach i obejmuje jego kark. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas.
Jeśli to on byłby pierwszy, byłoby inaczej. Bez tych problemów. Bez komplikacji. Zycie lubi mnie dołować. Chcę, żeby było w końcu dobrze. Nie wymagam wiele.
~~~*~~~~
Cześć słoneczka. Ładnie ostatnio komentowaliście. Oby tak dalej. Właśnie tworzę kolejny projekt z Louisem, próbuję sama, ale sama nie lubię pisac ;/ Mam dla was zwiastun. Mam nadzieję, że to pociągnę. na końcu muzyka się urywa, bo program odmówił współpracy.

25 komentarzy:

  1. Boski rozdział i mam nadzieje, że rozdział pojawi się dość szybko

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże świetne !! liczę że nowy rozdział szybko się pojawi

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam! Po prostu wiedziałam, że Niall ma z Ellą romans, bo dało się to wcześniej zauważyć po kilku rzeczach, a to że Laillen jest w ciąży trochę mnie zaskoczyło, ale miałam takie przeczucia, że będzie w ciąży. Czekam na kolejny rozdział <3
    ~Paula~

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak mi słów *_*
    Ale się porobiło! Wow! <3
    Zajebisty! xx
    Czekam na nn i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ♥ Ciekawe jak Louis zareaguje na to, że ona jest w ciąży ?
    Już nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby Louis się nie zdenerwował, kiedy dowie się o ciąży. A Laillen musi w trybie natychmiastowym wsiąść rozwód :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcześniej serio lubiłam tą Elle..ale teraz Laillen powinna powiedzieć Lou,żeby wywalił ją na zbity pysk..po co trzymać wroga/żmije pod swoim dachem?Ma już wystarczająco problemów

    OdpowiedzUsuń
  8. Wooow ale sie porobilo *-* !!! Nie wiem co myslec po prostu woow z niecierpliwoscia wyczekuje nastepnego ;) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :)
    Ciekawi mnie co Niall powiedział Louisowi o tych dużych wypłacanych kwotach xd
    Dobrze ze Lou wrócił,
    mam nadzieje ze już nie będzie tak siębie narażał :)
    Niall jest idiota (który na 100% ma romans z Ella)
    jak mogl potraktować tak Lail , przecież ona jest w ciąży,
    jak mogl rzucić się na ojca?
    Jemu odbija ...
    Życze weny i do następnego
    PS zwiastun świetny,ja na 100% bed czytala to nowe fanfiction :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Lailen w ciąży, ciekawe czy to dziecko Nialla czy może jednak Louisa. Niecierpliwie oczekuje nexta. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział !
    Lailen w ciąży? Ciekawe czyje to dziecko xD
    A Niall zachowuje się jak dupek, naprawdę.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) /@zosia_official

    PS A nowe opowiadanie na 100% będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale się porobiło. Niall zachowuje się jak totalny dupek.Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się rozwinie. Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieje,że jakimś cudem to dziecko Lou

    OdpowiedzUsuń
  14. O jeju tyle sie dziej <3 Kochammmmmn <3333 :* Uwielbiam Cie ,jestes ZAROMBISTA <3333333

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział XD czekam na next :*
    /A

    OdpowiedzUsuń
  16. ����

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział *-* kocham twoje blogi! Wspaniale piszesz. Masz duży telent :* mam do ciebie pytanie takie trochę dziwne ale co tam xdd Bo w swoim starym blogu (http://nazywam-sie-winny.blogspot.com i jakimś tam jeszcze ale nie mogłam znaleźć xdd) dziewczyna nazywała się Giovanni a jak piszę w Google to imię to wyskakuje mi że to męskie imię. Strasznie podoba mi się to imię i chciałabym tak dać na imię bohaterce bloga no ale nie wiem czy to nie było by dziwne xdd Wiem nietypowe pytanie ;"D

    OdpowiedzUsuń