Jest sobotni wieczór. Trzy dni pracy za mną. Szef mijał mnie bez słowa, ale tylko dlatego że miał wiele spotkań. Sama go na nie umawiałam. Zdaję sobie sprawę, że nie umiałabym mieć firmy i być jej głową. To bardzo duża odpowiedzialność i szczerze podziwiam tego człowieka.
Właściwie sam do tego doszedł. Bez niczyjej pomocy. To jest sukces. Ja sama nie wiem, co chcę robić dalej. Pracuję, dobrze zarabiam...Nie siedzę bezczynnie, ale nie mam większego planu. Przechadzam się po domu, kiedy Niall jest na piętrze i ćwiczy w siłowni. Zauważam, że światła nad basenem wewnętrznym są włączone.
Chwilę się waham, ale ciekawość wygrywa i cicho kieruje się w tamto miejsce.
Wsuwam ręce do kieszeni jeansów. Nie ubieram się specjalnie, kiedy jestem w domu. Grunt to czuć się dobrze i wygodnie. Podchodzę do szklanych drzwi i widzę mojego szefa oraz teścia. Przepływa basen chyba po raz kolejny. Jego ciało zdobią liczne tatuaże które wcześniej widziałam tylko raz. Jest bardzo dobrze zbudowany i na prawdę przystojny.
Przygryzam dolną wargę. Czemu ten widok mi się podoba? Nie powinien. Rumienię się. Mężczyzna podciąga się na rękach i wychodzi z wody, plecami do mnie. Sięga po ręcznik, który leży na białej kanapie po drugiej stronie basenu. Szybko robię krok w tył nie chcąc żeby mnie zauważył.
Chcę iść, ale ciągle stoję w miejscu pod ścianą. Niall nie ma żadnego tatuażu. Wydaję mi się to głupotą, ale na ciele jego ojca... Mięśnie na którym są umiejscowione. Ten obraz opanowuje cały mój umysł. Jestem pewna, że nie mogę tu zostać. Tyle, że to silniejsze ode mnie. Brunet odwraca się i kieruję do drzwi, wycierając ręcznikiem włosy. Widzi mnie, a na jego ustach pojawia się mały uśmiech.
- Ymm.. szukam Nialla - kłamie gdy jest już na tyle blisko by mnie usłyszeć.
- Tu go nie ma - odpowiada rozbawiony. Woda spływa po jego ramionach, klatce i włosach.
Nie mogę oderwać wzroku od tych kilku kropel. Jak deszcz po rzeźbie. Ja mam męża. To mój teść. Nie mogę na niego patrzeć jak na posąg. Jak coś co mogę podziwiać.
- Rozumiem - mruczę robiąc krok w tył.
Mężczyzna przez chwilę mi się przygląda. Spuszczam głowę, aby nie widzieć jego intensywnych, niebieskich oczu.
- Chyba, że masz ochotę na pływanie, Laillen - moje imię wolno, jakby napawał się każdą literą.
- Nie chciałam przeszkodzić - zapewniam. - Pójdę już.
Czuję się przy nim tak bardzo niepewnie. Czasem boję się odezwać, aby nie popełnić dużego błędu. Z rozwagą muszę dobierać odpowiednie słowa.
- Ja też idę - omija mnie i otwiera przede mną szklane drzwi.
- Dziękuję - obejmuje się ramionami i wychodzę.
Czuję jego wzrok na sobie, kiedy przemierzam korytarz, aby dojść do znaczenia dwóch skrzydeł. A niech mnie. Nie myślałam, że ktoś oprócz mojego męża, może zrobić na mnie wrażenie.
Zatrzymuję się i odwracam.
- Dobranoc - mówię spokojnym głosem.
- Dobranoc, Laillen - mruczy i wchodzi po schodach, z ręcznikiem przewieszonym przez kark.
Ja z kolei szybko kieruje się do sypialni. Zdecydowanie jestem już zmęczona. Pewnie Niall zaraz do mnie dołączy. Zsuwam z bioder opięte jeansy i skopuję je gdzieś obok. Podnoszę materiał koszulki na ramiączka i ją również ściągam.
Przecieram twarz dłońmi i schylam się sięgając po zdjętą odzież. Wszystko to odkładam na fotel. Rano ułożę. Przecież to będzie niedziela. Dzień wolny. Mamy zamiar z Niallem wybrać się do Londynu na pokaz mody. Został zaproszony. To znaczy dostał zaproszenie od ojca, który stroni od takich imprez. Opadam na łóżku przerażona wizją konieczności pójścia pod prysznic. Tak bardzo mi się nie chcę. Ten materac jest taki kuszący.
Układam ręce nad głową i przeciągam się leniwie. W samej bieliźnie, wtulona w pachnące poduszki, po prostu zasypiam. Zmęczenie wygrywa. Oddycham urywanie, opierając się o ścianę szklanej kabiny. Ciepłe usta błądzą po mojej szyi. O tak...Jęczę, kiedy mężczyzna dotyka mojej kobiecości dwoma palcami. Zatacza małe kółeczka, co sprawia mi ogromną przyjemność.
- Krzycz maleńka - warczy do mojego ucha, zaczynając szybciej poruszać palcami. - Chcę słyszeć twój głos.
Odchylam głowę i krzyczę. Imię Louis rozchodzi się po łazience...
Budzę się z urywanym oddechem. Nie mam pojęcia co bardziej mnie dziwi, mój sen czy to że właśnie przez niego doszłam.
Z przerażeniem stwierdzam, że moje koronkowe majtki są mokre. Przecieram ręką twarz. Obok mnie leży Niall. Ułożony na klatce cicho mruczy
- O boże.. - szybko wstaję i idę do łazienki. Biorę szybki prysznic zmywając z siebie zarówno podniecenie jak i pot. Ubieram satynowy szlafrok i udaje się do kuchni. Nie zasnę teraz bez lampki wina.
Dlaczego śniłam o nim? Owszem, sen był przyjemny, ale tak nie powinno się dziać.
To przecież był Louis, a ja mam Nialla. Sięgam do barku i wyjmuje butelkę swojego ulubionego wina z którą kieruje się z powrotem do kuchni.
Zapalam światło i dostaję zawału. Butelka prawie upada na podłogę. Przy wyspie kuchennej, lekko zgarbiony siedzi winowajca. Ma zamknięte oczy i spuszczoną głowę, a ręce luźno splecione i opuszczone między kolanami. Dlaczego on do cholery nie śpi?! Musiał zauważyć moją obecność bo przecież właśnie zapaliłam światło. Za późno na ucieczkę.
Powoli zbliżam się do blatu i stawiam butelkę. Mam się odezwać, czy wziąć kieliszek i wrócić do salonu? Jestem niezdecydowana i wciąż przerażona snem.
- Myślałem, że tylko ja źle sypiam. Ale to zapewne przez puste łóżko. A ty z czym masz problem? - odzywa się, przenosząc na mnie spojrzenie.
- Budzę się przez sny - wyznaje szczerze.
Czysta prawda. A ty jesteś powodem. Mężczyzna kiwa głową i podnosi się. Bez słowa podchodzi do witryny, aby podać mi kieliszek.
Posyłam mu wdzięczny uśmiech i napełniam kryształ. Czerwone wino obmywa ścianki kieliszka. Siadam na wysokim krześle, aby po chwili upić łyk.
Odstawiam naczynie na blat obok siebie i opieram głowę o rękę. Panuję cisza, przerywana tykaniem zegara. Zastanawia mnie, czemu nie rzuca kąśliwych uwag w moją stronę. Ale to i lepiej. Na prawdę mam teraz większe zmartwienie. A konkretnie dlaczego mam erotyczne sny z moim teściem w roli głównej. Nie lubi mnie. Traktuje chłodno. Z dystansem. A ja? Ja wariuję, bo widziałam go bez koszuli.
- Może tabletki nasenne? - proponuję nieśmiało. - Próbowałeś?
Nerwowo bawię się kieliszkiem. Delikatnie go przechylam, aby nie wylać czerwonego wina. Błądzę myślami w okół czegoś zakazanego. Mam dziwne wrażenie, że kiedyś mnie to zgubi...
- Daję sobie radę, Laillen - rzuca sucho i mierzy mnie wzrokiem. - Mogłabyś zakładać bieliznę? Czy bardzo chcesz mnie zdenerwować? - zaciska usta w cienką linie.
- Ja... emm - czuję jak cała robię się czerwona. Przecież nie jestem goła, mimo to, jednak mocniej zaciskam nogi.
Spuszczam głowę i poprawiam się na krześle. Delikatny materiał głaska moje uda. Przykładam do ust lampkę i tym razem od razu opróżniam całą jej zawartość.
- Prosiłem, abyś poszła się ubrać - odzywa się ponownie. W jego głosie słychać dogłębną irytację. Piorunuję mnie wzrokiem.
Na prawdę jestem skrępowana. Wkładam lampkę do zmywarki i prostuję się chcąc wrócić do sypialni. Myślałam, że wino mi pomoże. Czuję się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Miłej nocy - mruczę stając w drzwiach.
- Miłej nocy - bardziej czuję, niż słyszę, że stoi za mną.
Nie mogę ruszyć się z miejsca. Zamykam oczy i próbuje przywrócić się do porządku.
No dalej. Idź. Dlaczego stoisz? - myślę, czując ciepły oddech na karku.
- Coś się stało, pani Tomlinson? - pyta z grzecznością. Cholera. Znów zmienił mu się humor.
- Chyba.. - przykładam dłoń do czoła. -.. słabo mi - nie do końca jest to kłamstwo. Jego bliskość zwala mnie z nóg.
- Laillen? - łapie moje ramię, ewidentnie przestraszony.
- Wiruje .. - opadam na jego tors przymykając oczy.
Tracę kontakt z podłożem. Uświadamiam sobie, że trzyma mnie i niesie w stronę salonu, aby ułożyć na wygodnej kanapie. Otwieram oczy, ale zaraz ponownie je zamykam chcąc uniknąć światła które musiał zaświecić. Oddycham wolno i miarowo, leżąc. Przejmuje się?
Nie ruszam się przez chwilę. Gdy czuję, że zawroty minęły, łapię się oparcia i próbuj usiąść.
- Leż - popycha mnie lekko i wciska w rękę szklankę wody, którą zdążył przynieść.
Biorę ją do ręki jednak przez brak siły prawie połowę zawartości wylewam na siebie. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem tak osłabiona. Za dużo wrażeń jak na jeden wieczór. Louis podtrzymuje szklankę i pomaga mi się napić.
- Do diabła z tobą Lai - mruczy pod nosem i podnosi mnie.
- Puść.. pójdę się położyć - mówię w miarę stabilnie.
- Dalej zapominasz, że nie przeszliśmy na ty - beszta mnie, niosąc w stronę mojej sypialni.
Stawia mnie pod drzwiami, a ja opieram się o ścianę. Jest mi zimno i szybko chce wejść pod kołdrę zdejmując ten mokry szlafrok.
- Dziękuję i przepraszam za kłopot - staram się stać prosto.
- Wracaj do łóżka. Już - mówi przez zaciśnięte zęby. Nerwowo przeczesuje palcami włosy. - Kładź się. Dobranoc - dodaje i odchodzi.
Mrugam oczami, zaskoczona jego tonem. Czuję się słabo i nie mam siły zastanawiać się, co tym razem zrobiłam źle.
Wchodzę do sypialni i rzucam na podłogę szlafrok, naciągam na siebie jakąś koszulkę i kładę się.
- Niall? - mówię szeptem.
- Hm - mruczy cicho w poduszkę.
- Niall.. - potrząsam jego ramieniem.
Budzi się i przewraca na plecy. Podpiera na rękach, patrząc na mnie zaspany.
- Źle się czuję - przysuwam się do niego.
Jest to prawda. Ciągle kołuje mi się w głowie. Nie mogę uwierzyć, że to przez pana Tomlinsona. Ten wieczór jest tak bardzo dziwny. Chciałabym zasnąć i odpocząć. Niall delikatnie bierze mnie w ramiona, całując po włosach.
- Co cię boli? Przynieść ci leki, wodę? - pyta, pocierając ręką moje plecy.
Kręcę przecząco głową i wdrapuję się na kolana męża. Moje nogi znajdują sie po dwóch stronach jego bioder. Oplatam jego szyję i opieram brodę na ramieniu blondyna.
- Przytul mnie - szepczę.
Chłopak bez słowa to robi. Wtulona w jego klatkę, głęboko oddycham, zamykając oczy. A w mojej głowie tylko jedne niebieskie oczy...ocean nie spokoju.
Widzę Twoje niebieskie oczy
Za każdym kiedy zamykam swoje
Sprawiasz że ciężko zobaczyć
Gdzie należę
- Kochasz mnie? - pytam chłonąc jego ciepło.Sama nie wiem dlaczego od pytam. Jestem tego pewna, ale lubię słyszeć te dwa słowa z jego ust. Teraz to pomoże zapomnieć mi o kimś innym. Odrzucam od siebie te myśli i otwieram oczy. Jego tu nie ma. Jestem i mój Niall.
- Kocham, oczywiście, że kocham - całuje moje ramię.
Zamykam oczy i składam pocalunek na szyi blondyna. Miłość która od niego bije jest uzależniająca. Przez to tym bardziej gubię się w swoich ostatnich odczuciach.
Patrzę na beżową ścianę, jakbym szukała na niej odpowiedzi. Nic. Zero i pustka. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie o wiele lepszy. Bez mętliku, który opanował moje myśli.
- Przepraszam ze cie obudziłam. - jeżdżę dłonią po jego nagim torsie. Musze się skupić na nim. To Niall jest moim mężem i to jemu mam poświęcać swoje mysli.
Żadnych niepotrzebnych fantazji. Wzdycham cicho, a ukochany składa pocałunek na moich ustach. Delikatnie przygryza dolną wargę. Kładę dłonie na jego policzkach i oddaje pocałunek. To zdecydowanie najskuteczniejszy lek. Przekręca nas. Cicho się śmiejąc, ląduję pod mężem, a moje włosy opadają na miękką poduszkę. Patrzę w jego roziskrzone oczy i tonę na dobre parę godzin...
~~~~*~~~~
Witajcie w 3. Zostawicie szczere opinię? Prosimy :)
Niech każdy kto dodaje komentarze anonimowe się podpisuje xx
super :))
OdpowiedzUsuńWow! <3
OdpowiedzUsuńI ten jej sen!
♥~Karooo
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, che więcej i więcej :3
OdpowiedzUsuń-@heyshawtybieber
Genialny rozdział xx mogłabyś mnie informować? @zensminex
OdpowiedzUsuńHaha ciekawe gdzie Lou się paczał skoro zobaczył że jest bez bielizny xd znalazłam to opowiadanie wczoraj i zakochałam się w nim *.* A rozdział? Cudowny XoX
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńAle super rozdział. Czekam na nn. -A.
OdpowiedzUsuńNo no no ♥ cudnie! Jesli o szczerość chodzi :)
OdpowiedzUsuńSuper :* chcę już nn :*
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuń@Demon0Klaudia
Lou chyba wierci wzrokiem na wylot xD
OdpowiedzUsuńKusząco oj kusząco ^^
Już puszczam wodzę fantazji co będzie działo się w 4 *.*
Ściskam
You Belong With Me
świetny <3 piękny i cudowny
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Nie mogę doczekać się kolejnego, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :) /@zosia_official
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial xd
OdpowiedzUsuńTommo-niezly ;)
I te jej zaslabniecie oraz sen :3
Obiecałam, że coś po sobie zostawię.
OdpowiedzUsuńDobra. To od początku.
1. Uwielbiam ten blog
2. Ten sen (OMG)
3. A ten Tommo... Miód, cud, malina.
4. Chyba tyle
5. A nie, jednak nie
6. Życzę duuuuużo weny.
7. Zostanę na dużej
Nie mam nad czym się tu rozpisywać.
OdpowiedzUsuńNo chyba, że chcesz przeczytać Odę do Bloga. Pokrótce mogę zdradzić co bym w niej napisała.
Na wstępnie zapewne ubóstwiałabym styl i samą twórczość, później przeszłabym do chwalenia oprawy graficznej, pomierzy pojawiłyby się okrzyki uwielbienia dla wykonanej pracy i pochwała za wszytko razem wzięte :)
Ale po co miałabym to pisać, skro jasne jest jak słońce, iż każdy rozdział, który się tu pojawia jest wspaniały i nienaganny :)
A im więcej pochwał tym autorowi się w główce bardziej przewraca, więc będę siedzieć chicho :*
No może nie, aż tak cicho, że cicho ale na tyle cicho, aby nikt nie popadł w narcyzm :*
Dobra a teraz tak na serio. Naprawę podobają mi się wszystkie rozdział. Będę czytać na bieżąco.
Niestety. Na dziś muszę zaprzestać, resztę dokończę jutro.
Pozdrawiam i życzę weny.
http://anja-sora.blogspot.com/
Genialny
OdpowiedzUsuń